Zachód gromi Wschód w 56. Meczu Gwiazd ligi NBA

jose

Nie było spodziewanych emocji i dramatycznej końcówki w Thomas & Mack Center w Las Vegas. Spotkanie choć przez większość czasu jednostronne, obfitowało w wiele efektownych zagrań i zabawnych sytuacji. Ostatecznie Zachód pokonał Wschód 153:132 a najlepszym graczem spotkania wybrany został Kobe Bryant.

Podopieczni trenera Mike'a D'Antoniego dominowali od samego początku spotkania. Dość powiedzieć, że jedynym wynikiem remisowym był rezultat 4:4 po 1.5 minucie gry... Od tego czasu Zachód zaczął powiększać przewagę, która chwilami przekraczała nawet 30 punktów! Kobe Bryant był jednym z nielicznych zawodników, którzy potrafili połączyć zabawę z profesjonalną grą. Gracz Los Angeles Lakers zaprezentował najwyższą formę, za co zgromadzeni w Las Vegas kibice zgotowali mu gromkie M-V-P!!! w końcówce czwartej kwarty. Ostatecznie lider Los Angeles Lakers zakończył zawody z 31 punktami, 6 asystami, 6 przechwytami i 5 zbiórkami. Oprócz niego rewelacyjnie spisał się Amare Stoudemire, który w nieco ponad 21 minut uzbierał 29 punktów i 9 zbiórek! Dużą ochotę do gry wykazywał również powołany w ostatniej chwili Carmelo Anthony - 20 punktów i 9 zbiórek oraz Shawn Marion - 18 punktów i 8 zbiórek. Co ciekawe, Matrix reprezentował w przeszłości barwy uczelni UNLV dlatego czuł się w wypełnionej po brzegi hali jak u siebie w domu.

W ekipie Eddiego Jordana zawiódł przede wszystkim Gilbert Arenas, który nie mógł się wstrzelić w kosz. Swojego szczęścia próbował nawet podczas artystycznych występów prezentując efektowny wsad... po odbiciu się z odskoczni. Poniżej oczekiwań spisał się również Shaquille O'Neal, który był cieniem samego siebie a jego niecelny wsad w drugiej kwarcie wywołał salwę śmiechu na trybunach. Trzeba jednak powiedzieć, że O'Neal jak nikt inny potrafił rozbawić publiczność kiedy w charakterystyczny dla siebie sposób wziął się za rozgrywanie piłki. Chwilę wcześniej po jednym ze swych nielicznych udanych wejść pod kosz podszedł do Tracy'ego Mc Grady'ego i... pocałował go w głowę. LeBron James z 28 punktami, 6 zbiórkami i 6 asystami był najjaśniejszą postacią Wschodu. Z ławki dobre wejście zanotował Dwight Howard - 20 punktów i 12 zbiórek. Pełni swoich możliwości nie pokazał również Dwyane Wade (5/12 z gry). Eddie Jordan seryjnie brał czas za czasem aby coś zmienić w obliczu gry swojej drużyny lecz za każdym razem rezultat był taki sam.

Wielkie brawa należą się z kolei za część artystyczną, która w niektórych momentach była o wiele ciekawsza niż wydarzenia na parkiecie. Piękne tancerki, przedszkolaki tańczące break-dance czy grupa bębniarzy z New Jersey Nets potrafili rozbawić publiczność w Las Vegas. Na trybunach, jak i na parkiecie, nie brakowało gwiazd. W pierwszych rzędach można było obserwować przede wszystkim znanych muzycznych artystów: Jay-Z, Beyonce, Mary J.Blige, Paris Hilton czy Prince. Nie zabrakło również Arnolda Schwarzenegera, Cameron Diaz czy pięknej narzeczonej Tony'ego Parkera - Evy Longorii.

Podsumowując należy powiedzieć, że tegoroczny All Star Game raził brakiem jakiegokolwiek zaangażowania w grę obronną, w szczególności ze strony zawodników Wschodu. Zachód wykazał więcej determinacji i chęci do gry, mimo że personalnie był bardziej osłabiony (brak Iversona, Nasha, Minga, Boozera) niż rywale. Mimo tak jednostronnego pojedynku nie mogliśmy narzekać na brak emocji. Wsady Bryanta, Cartera czy Jamesa czy kilka efektownych bloków Jermaine O'Neala i Stoudemire'a były ozdobą 56. Meczu Gwiazd. Pozostaje sobie życzyć tylko aby za rok w Nowym Orleanie obie ekipy wystąpiły w najsilniejszych składach a spotkanie było bardziej zacięte.